piątek, października 20, 2006

no i tak leci ....

I leci leci ... nic sie nie dzieje ... realizacja planu stalela w miejscu. Okazuje sie ze nie bedzie tak latwo i przujemnie jak sie spodziewalem, ze bedzie... zawisilem bez pracy aktualnie, siedze, biedze , moze porostu jestem kiepski w tym co chcialbym robic... moze popelnilem gdzies blad. Nie wiem , w sumie staram sie tak o tym nie myslec... dopiero 2 tygodnie i w zasadzie to nic takiego sie nie dzieje zeby od razu panikowac. Trzeba podjac prace na budowie albo cus w trybie part time i prubowac dalej znalezc prace przy grafice... choc by jakas glupia , byle bylo co do cv dopisac , albo do portfolio dograc. w zasadzie o biedne to moije porfoloi sklada sie glownie z gownianych starych prac ktore sa generalnie o kant dupy potluc... trzeba sie przeanalizowac i zrobic na nowo ... popracowac za darmo zeby zbudowc porfolio... nie stety. Poza problemami z hajsem i odnalezieniu kolejnego punktu , krury zawalilem w swoim zyciu ( scierzka kariery) to mam sie calkiem dobrze... powoli sie prostuje w glowie to wsztko co zostalo tak haniebnie wykrzywinoe... wraca wiara w dobre zakonczenia... choc to moze za durzo powiedziane , niestety czuje sie zmnieniony troche bardziej skrzywiony niz bylem ... mam w czapie jakies wykrecone rzeczy i straszny brak wiary w siebie jednak ... poczucie zawalonych spraw, poczucie tego ze dalem dupy na pelnej lini .. ale pojawilo sie cos nowego - kurwa to bylo jednak wszystko w afekcie ... i owszem dalem dupy pokrzywdzilem ludzi - ale nie pokrzywdzilem nikogo niewinnego - nikogo kto by na to nie zaslurzyl. i owszem zle sie z tym czuje - ale to tylko dowodzi tego ze mimo ze zbladzilem - suma sumarum nie jestem zlym czlowiekiem tylko kurewsko pamiętliwym i mściwym jednak... ale jest dla mnie szansa... pozatym tak na prawde to powoli huj wbijam w oceniaczy- oceniajcie najperw siebie - a potem mnie.jak zwykle czas pokazal kto co jest warty i choc w tym podumowaniu nie wypadlem najlepiej .. moze nie najgorzej .... ale za to fatalnie ... pora jednak wrucic i zapamietac przegrana zeby nigdy wiecej sie nie potoczyc jak przez ostatnie 1,5 roku.
a apropo nie toczenia sie ... w zasadzie kurka przestalem pic... pije jakies piweczka czy cos raz w tygodniu ale zasadniczo zero woody... od wudy jednak zaciemnia sie umysl ... przypuszczam ze gdybym nie byl tak przepity jak jestem ... bylbym juz sie czul lepiej - tymczasem narazie czuje jak bardzo rozpieprzony mam organizm ...kichy mi sie telepia,watroba pobolewa po tlustym rzarciu, czy trzustka tez , rzoladek mam roztrzesiony... troche terz zmiania szama i to daj sie we znaki...ale sprubujcie nie pic woodki przez 2 tygodnie pijaki to poczujecie,
mam wrazenie ze to tak jak by mieć człowieka zbudowanego z puzlii. W kturyms momecie zaczynamy pic tak durzo ze nie ktrure elementy tej układanki zwanej człowiekiem staja się alkoholem, gdy go brakuje to tak jakby fizycznie brakowalo puzzla lub kilku w organizmie.
Psychicznie mi nie brakuje bani – zupełnie , ale czuje jak organizm jest rozjebany , gdzie alkohol zaciemnial dziury które teraz bola… poza tym wiecznie napierdala mnie lep ostanio – uczucie jest takie jaki by mi ktos muzg wsadzil do za malej klatki dla kanarka , i teraz przeciska się to 1,5 kilograma krwia nasaczonej gabki przez za malutkie kratki w siatce klatki. Slabe uczucie. Nie polecem – przypuszczam ze to czesc procesu związanego z odstawianiem alko … plus nastepny efekt – spie po nascie godzin na dobe… to jest nie prawdopodobne ale calyczas mi się chce spac… podejrzewam się o trzy warianty – 1. sen jako nosi znamiona tak fizyczne jak i psychiczne – mam cos jeszcze we lbie co mi nie pasi i prubuje to podświadomie przespac 2, nadrabiam zaległości po ostatnich czasach kiedy miałem powarzne problemy ze snem – teraz wreszcie czuje się zmeczony i wypoczywam. Może być tak ze znalazłem sobie miejsce w którym czuje się bezpiecznie i wreszcie mogę wypocząć 100%, z dala od wszelakich pokus Nikt mnie tu do niczego nie namawia – stad tez moja nie chec do wychodzenia … nie mam potrzeby widziec ludzi inaczej niż przez okno … jest spoko – jak zbity pies kukam sobie przez dziure w murze na ludzi i daje spokojnie ranom się goic… choc siostra troche się już zauważam zaczyna niepokoic – i prubuje mnie wyciągnąć z domu – pewnie ma słuszność – wyjde sobie dzis jest piątek może się przydarzy cos fajnego.3. wszystko do kupy zmeczenie – kolejne nowe i stare rosterki jeszcze nie przetrawiaone do konca – mam tylko nadzieje ze nie zgnuśniałem – ale czekam na momet jak splynie ze mnie wszystko i poczuje znowu weszch ogartniajace szzczescie – strasznie dawno tego nie czulem – takiego bezmyślnego poczucia radości – niczym nie uzasadnimego przepełniającego energia ktura wyrywa rano z luzka i daje zasnsc wieczorem żeby rano znowuy poczuj to jebniecie z mocy! Gdzies to stracilem… nie wiem gdzie – ale pewnie na bani jak baaardzo wiele innych rzeczy … tak czy siak fizycznie nie mam najmniejszego powodu czuc sie zmeczony na liosc boga. Tak czy siak to z moia sklonnoscia do konfabulowania wymyslam chore historyjki i snia mi sie puzniej ostro na realu... ale i tak jest spoko .... mimo wszstko zaowarzam malutki krok w przod ... psyha jaky mocniejsza, mniej alko , chec do dzialania ... mam jeszcze pare tygodni zeby sie postawic 100% do pionu. I KURWA PRZESTAC PIC rutynowo. co narazie dziala bo nie mam cisnien i nawet nie mysle o tym inaczej niz - kurwa jak to dobrze ze mi sie nie chce. Wiec reasumujac - nie pije, nie mam pracy, nie mam kasy, czuje sie lepiej, jestem spiacy caly dzien , nie sypiam dobrze w nocy, prowadze uregulowany tryb zycia... jednak cos w bani jeszcze nie rowno... nie wiem co ... jak wykminie to se o tym napisze...chyba ze będę akurat spal …

1 Comments:

Blogger MARUDAONE said...

byle do przodu...

3:52 AM  

Prześlij komentarz

<< Home